Ustka 1999
Kartka z głodówki
Przez 10 marcowych dni, 51
osób pod okiem doktor Ewy Hankiewicz wzięło udział w głodówce
leczniczej zorganizowanej przez nasz miesięcznik. Oprócz
jednej osoby, która uciekła w trzeciej dobie głodówki,
wszyscy dotrwali do końca.
Różnie bywało. Ciężko znosiły
pierwszy - trzydniowy okres odtruwania osoby, które miały za
sobą długotrwałe okresy przyjmowania różnych leków.
Późniejszy okres, gdy organizm przeszedł już na odżywianie
wewnętrzne wszyscy znosili bardzo dobrze. Pomagały 20-kilometrowe
spacery brzegiem morza, poranna gimnastyka, ćwiczenia oddechowe,
częste kąpiele, sauna, ale przede wszystkim wykłady prowadzone przez
panią doktor, na których można się było dowiedzieć o
wspaniałych walorach leczniczych tej formy terapii.
Pani doktor Ewa Hankiewicz sprawdza, czy masowanie receptorów jest prawidłowe.
Janina z Poznania, za miesiąc skończy 55 lat
Głodówkę wybrałam
świadomie - nigdy wcześniej nie głodowałam - jako jeden z etapów
poprawy swojego zdrowia. Nie cierpię na żadną chorobę, ale przez
całe życie chodziłam z krzywym kręgosłupem. W czasie głodówki
różnie bywało: pojawiały się mdłości, ale osłabienia nie
odczuwałam. Zgodnie z zaleceniami spacerowałam 20 kilometrów
dziennie i wytrzymywałam, pomimo moich odzywających się od czasu do
czasu starych dolegliwości. Teraz już, po głodówce, czuję się
lżejsza o te toksyny, które wyrzucił mój organizm w
czasie odtruwania.
Magdalena z córką z Zielonej Góry
Przyjechałyśmy - tak jak i
chyba wszyscy - po to, aby po wielu latach oczyścić organizm z
toksyn. Przyjechałam razem z córką, która ma 16 lat.
Nie miałyśmy żadnych konkretnych schorzeń wymagających wyleczenia.
Muszę przyznać, że były momenty, gdy chciałam uciekać do domu, ale
przezwyciężyłyśmy je razem i teraz jestem bardzo zadowolona, że
wytrwałam.
Zdzisław z Tarnobrzegu
Od 11 lat jestem
wegetarianinem, uprawiam wiele dyscyplin sportu: jogging, karate,
jogę, pływanie, jazdę na nartach i planuję także jazdę na rolkach.
Zdaję sobie sprawę, że moje dotychczasowe odżywianie dalekie było od
optymalnego, do którego zdążam. Potwierdzają to niestety,
dolegliwości, które odczuwałem. Głodówka okazała się
dla mnie łatwiejsza niż myślałem, chociaż pierwsze dni związane z
odtruwaniem były ciężkie. Później samopoczucie poprawiło się,
ubyło jednak sił fizycznych. Nie myślałem o jedzeniu. Oprócz
wszystkich licznych zajęć, czyli 20 kilometrów marszu,
gimnastyki, sauny, masażów, do szóstego dnia głodówki
biegałem jeszcze po 10 kilometrów, później jednak
zaprzestałem. Doliczyłem się aż 23 dolegliwości zdrowotnych, z
których niektóre męczyły mnie przez wiele lat, a które
ustały po głodówce. Czuję, na przykład, że moje stawy są
bardzo elastyczne, czego nie odczuwałem przez wiele lat.
Tomek 33 lata z okolic Kwidzynia
Głodówkę robiłem
już 2 lata temu. Wówczas bardzo mi ona pomogła. Później
wróciłem do wysokonabiałowej diety, co przy moim schorzeniu -
astmie jest raczej przeciwwskazane. Niestety, musiałem zacząć brać
leki, później także leki hormonalne. Doszło do takiej sytuacji
zdrowotnej, że powiedziałem stop. I właśnie wtedy pojawił się artykuł
i zaproszenie na głodówkę w \"WŚ\". Kilka dni przed
głodówką odstawiłem wszystkie leki i przyjechałem. Bardzo się
ucieszyłem, że jest tak dużo osób. Zanim przyjechałem,
głodowałem już dwa dni wcześniej. Wiedziałem, że na początku jest
kryzys, byłem na to przygotowany. Martwiłem się o to jak długo będę
miał duszności po odstawieniu leków. Trwały one około czterech
dni, które musiałem po prostu przeżyć, podczas gdy organizm -
przyzwyczajony, oczekiwał na leki. Czwartego dnia puściło i
wiedziałem, że przeszedłem najtrudniejsze i dalsza głodówka to
już \"spacerek\". Myślę, że bardzo pomogły mi też te nasze
20-kilometrowe spacery nad morzem.
Monika z Gdyni
Przez wiele lat miałam
pewne dolegliwości jelitowe i niestety medycyna konwencjonalna nie
radziła sobie w tej materii. W końcu straciłam nadzieję, że cokolwiek
może mi pomóc i w tym właśnie momencie wpadł mi w ręce \"WŚ\"
z zaproszeniem na głodówkę leczniczą. Głównym powodem
mojego tu przyjazdu były oczywiście jelita, ale chciałam się też
oczyścić i schudnąć. Wcześniej odżywiałam się tradycyjnie z mięsem,
słodyczami, nabiałem. Od czasu do czasu, na przykład latem,
stosowałam jedynie różne diety. Jadąc tu myślałam, że głodówka
polega na tym, że głównie leży się w łóżku i wypoczywa,
aby nie tracić sił - i tu spotkało mnie wielkie zaskoczenie. Bo nie
tylko okazało się, że o ósmej muszę stawić się na gimnastykę,
ale też, że potem muszę przejść 20 kilometrów dziennie. Ale tu
zaskoczył mnie mój organizm. Sił wcale mi nie brakowało.
Wygląda też na to, że moje problemy jelitowe się skończyły.
|
|