Mielno 2000
Już drugi raz w czasie do
tego najbardziej sprzyjającym - czyli w marcu, można było pogłodować
trochę z Wegetariańskim Światem.
W tym roku na naszej
leczniczej głodówce trwającej 10 dni i prowadzonej przez panią
doktor Miącz, spotkaliśmy się nad morzem w miejscowości Mielno.
Przyjechało 54 osoby.
W terapii głodówką
bardzo ważną rolę spełniają długie, nawet do 20 km dziennie, spacery
po świeżym powietrzu. Pomagają one w odtruwaniu się organizmu w
czasie spalania toksycznych substancji. Wiele osób nawet
przekraczało tą \"normę\". W pamięci chyba wszystkich
uczestników głodówki pozostanie spacer plażą do Gąsek
oddalonych od Mielna o około 12 km. Do latarni morskiej w Gąskach,
która jest ponoć najwyższą na wybrzeżu, doszło kilkanaście
osób. Niektórzy jeszcze zaliczyli widok z góry.
Kilka osób na czele z panią doktor morsowało, czyli brało
kąpiel w falach. Ostatniego dnia rozpaliliśmy wielkie ognisko i nawet
ci, którzy nie dowierzali, że jest to możliwe, chodzili po
ogniu.
Wszyscy dotrwaliśmy do końca.
Kartka z głodówki
Monika z Gdyni
Przyjechałam już po raz
drugi na głodówkę, po to, aby oczyścić organizm na wiosnę. Po
pierwszej głodówce czułam się świetnie, pomogła mi ona także
na moje drobne dolegliwości zdrowotne. Pozbyłam się uporczywie
powracających dolegliwości jelitowych. Zmieniłam styl jedzenia. Nie
jadam obecnie już mięsa i nabiału, czasem zdarza mi się jeszcze zjeść
słodycze, ale pracuję nad tym. Jem dużo owoców i warzyw, które
bardzo lubię, więc nie sprawia mi to najmniejszego problemu. Pozbyłam
się także opryszczki na wardze, której nie mogłam pozbyć się
przez lata. Pokazywała się dosyć często. A przez ostatni rok, po
pierwszej głodówce, nie pokazała się ani razu. Nie
przeziębiłam się też w tym roku ani razu, nie wzięłam żadnego
lekarstwa, a wcześniej co najmniej dwa razy w roku dopadały mnie
różne katary czy przeziębienia.
Przyznam się, że z
niecierpliwością oczekiwałam na drugą głodówkę, gdyż z powodu
późniejszych zmian w moim jadłospisie, niektóre
dolegliwości znów się odezwały. Postanowiłam też, że tak już
zostanie do końca mojego życia, że będę przynajmniej raz do roku
robić sobie dziesięciodniową głodówkę. Myślę, że osoby, które
nigdy tego nie przeszły nie są w stanie tego zrozumieć. Uważają
pewnie, że to umartwianie się, czy cierpienie. Ale przyjemność jaka
płynie z samej głodówki i efektów jakie ona niesie jest
bardzo duża. Organizm się oczyszcza, wiele rzeczy ulega zmianie,
wiele schorzeń, które jeszcze nie dały o sobie znać i są
dopiero w fazie początkowej na zawsze znikają.
Eliza lat 18
Rok temu próbowałam
sama przeprowadzić głodówkę, ale 6 dnia zrezygnowałam. Dlatego
doszłam do wniosku, że powinnam pojechać i pogłodować z dala od
rodziny i szkoły. Gdy już jechałam, to byłam pewna, że dam sobie
radę.
Wegetarianką jestem już od
3 lat, nie mam żadnych dolegliwości. Chciałam po prostu oczyścić swój
organizm.
W czasie głodówki
czułam się dobrze, byłam jednak bardzo osłabiona.
Uważam, że głodówka
to bardzo naturalna metoda oczyszczania się organizmy, która
powinna być powtarzana co roku. Przecież, w dawnych czasach w tym
okresie wypadał przednówek i brakowało jedzenia. Naturalnym
więc było, że je się mniej, albo po prostu w tym okresie się w ogóle
nie je.
Krystyna z Warszawy lat 49
Urodziłam się obciążona
chorobą reumatyczną. Leczona byłam antybiotykami. Później
pojawiły się choroby cywilizacyjne: nerwica, arytmia serca,
zwyrodnienie kręgosłupa, alergie. Żaden lekarz mi nie pomógł.
Zaczęłam szukać sama i znalazłam. Dzisiaj wiem, że choroba jest
błogosławieństwem dla człowieka, bo daje szansę nie tylko na
uzdrowienie, ale jednocześnie przemienia świadomość. Metodą, którą
znalazłam - jest właśnie głodówka. Oczyszcza organizm z
trucizn nagromadzonych w organizmie przez całe życie z powodu
pozostałości toksyczne leków, niewłaściwej diety, nadmiaru
białka zwierzęcego, nieprawidłowego zestawiania posiłków,
negatywnego myślenia.
Moja mama nie okazywała mi
miłości poprzez przytulanie mnie, głaskanie, mówienie
przyjemnych rzeczy, ale przez dawanie smakołyków. Słyszałam:
jedz to będziesz zdrowa. Stąd jestem bardzo uzależniona od jedzenia.
Do głodówki przymierzałam się już od kilku lat, ale nie mogłam
zrobić jej sama. Potrzebna mi była grupa wsparcia.
W trakcie głodówki
czułam się źle, byłam słaba, ciągle mnie coś bolało. Jednak
świadomość zachodzących zmian w czasie głodówki pozwoliła mi
przetrwać ten trudny i ważny okres dla mojego organizmu. Teraz czuję
się silniejsza, pełniejsza, pełna mocy. Wiem, że mogę właśnie poprzez
głodówkę przekroczyć wiele ograniczeń, które są
zapisane w moim umyśle.
Tadeusz z Wołomina, 50 lat
Zdecydowałem się
przyjechać w ostatniej chwili. Jest to moja pierwsza tak długa, bo 10
dniowa głodówka. Wcześniej myślałem o przeprowadzeniu
głodówki, ale robiłem sobie jedynie krótkie -
jednodniowe głodówki. Do tej dłuższej sprowokowało mnie
szwankujące zdrowie. Najpierw pojawiła się paradentoza, a potem
zacząłem coraz gorzej widzieć. Teraz pod koniec głodówki mogę
powiedzieć, że dziąsła przestały mi krwawić, a odsłanianie się szyjek
zębowych się zatrzymało. Mam nadzieję, że już po głodówce, gdy
będę kontynuował zdrową dietę, to te dolegliwości całkowicie ustąpią.
Mam nadzieję, że na przyszłą głodówkę w następnym roku
przyjadę już tylko po to, aby się pochwalić swoimi osiągnięciami.
Przez całą głodówkę,
według zaleceń pani doktor, chodziłem boso, dziennie średnio
kilkanaście kilometrów. Pod koniec, razem z pięcioma innymi
uczestnikami głodówki i panią doktor morsowałem, czyli
wykąpaliśmy się w morzu. A w ostatni dzień głodówki
chodziliśmy po ogniu.
Ania 23 lata
Już w zeszłym roku
chciałam przyjechać, ale nie mogłam, więc zrobiłam sobie dietę na
wodzie i miodzie w domu. Przyjechałam tu, bo chciałam coś zrobić dla
siebie, oczyścić organizm. Chyba mi się to udało, bo już drugiego
dnia na stopach wyskoczyły mi krwawe pęcherze, które
świadczyły o kłopotach z krążeniem. Zawsze miałam zimne ręce i zimne
stopy, czyli krążenie nie było prawidłowe. Zaczęły mi się oczyszczać
także i inne organy.
W dzieciństwie miałam
nagminne zaparcia, bo jadałam głównie masę ziemniaków i
mięso, praktycznie bez jarzyn i owoców. Wzięłam więc sprawy w
swoje ręce i praktycznie kłopotów z zaparciami już nie mam.
Jestem zadowolona z
siebie, że wytrwałam, a nie było łatwo. Już trzeciej nocy śniło mi
się, że jestem już w domu, że stąd uciekłam. Myślę, że to były moje
lęki o to że nie dotrwam do końca. Ale udało się.
Zdzisław z Tarnobrzegu 50 lat
Na głodówce jestem
już po raz drugi. Zacząłem głodować już wcześniej, w domu, aby
przedłużyć sobie głodówkę do 12 dni. O tej formie terapii
dowiedziałem się z waszej gazety, a ponieważ wiedziałem, ze mam pewne
dolegliwości, usterki i kontuzje chciałem się \"podreperować\".
Okazało się, że zrobiłem bardzo dobrze, ponieważ większość schorzeń
zniknęła już po pierwszej głodówce. Teraz w ciągu drugiej
pozbyłem się następnych. Dwa lata temu wypisałem sobie aż 28
dolegliwości, które wówczas miałem, a z których
większość już nie istnieje. Największym moim sukcesem było pozbycie
się miażdżycy. Proces ten rozpoczął się jeszcze na ubiegłorocznej
głodówce. Zaczęły puchnąć stopy, wzrósł cholesterol.
Ruszyły się złogi cholesterolowe z tych najdrobniejszych naczyń
krwionośnych w stopach. Przy tegorocznej głodówce znów
zaczęły się te procesy.
Od ubiegłorocznej głodówki
jestem witarianinem, teraz zamierzam przejść na frutarianizm. Pobyt
tutaj nadał mi impetu w działaniu i pewności co do moich przemyśleń.
Urodziłem się na Syberii,
gdzie cierpieliśmy wielki głód. Tak więc moja dieta była uboga
i wegańska. Wegetacja na granicy życia i śmierci. Potem wróciliśmy
do Polski, ale nadal było bardzo skromnie. Tak jak mawiała babcia:
jadaliśmy rzadkie ziemniaki. Gdy zaczęło się nam dobrze powodzić
przyszło mleko, sery, mięso itp. Dbałem mocno o białko, bo tak nam
wówczas mówiono. I tak wychowałem synów na
alergików, a sam dostałem miażdżycy.
Barbara z Poznania, lat 43
To już moja druga 10
dniowa głodówka.
Na pierwszą w Łebie
pojechałam kompletnie zielona. Trochę się zdziwiłam, że naprawdę nic
nie jemy, ale posłusznie słuchałam zaleceń. Opłaciło się. Pozbyłam
się paru dolegliwości, które przysparzały mi obaw: kręgosłup,
stawy, nerki, węzły chłonne, nałóg tytoniowy. W tym roku było
mi łatwiej. Akceptowałam poranne gimnastyki, chodzenie na bosaka,
długie nadmorskie spacery, sauny, wykłady, które teraz bardzo
przydadzą mi się przy troszczeniu się o dobre zdrowie moich bliskich.
Na głodówce było
ciężko, ale wiem, że te nasze trudne chwile zamienią się w radość gdy
efekty okazują się tak bardzo namacalne. Wczoraj badała mnie pani
doktor. Aż popłakałam się z radości, że znowu tak wiele udało mi się
zrobić dla siebie. A na koniec - czy ktoś mi uwierzy, że chodziłam po
ogniu, po ognisku? Jak i inni, bez żadnych czarów. Pozdrawiam
wszystkich glodówkowiczów i tych co byli i tych co
będą.
|
|