Kartka z głódówki
Już po raz ósmy głodowaliśmy nad morzem, tym razem w Łebie pod bacznym okiem pani doktor Anny Romanowskiej.
Uczestnicy wysłuchali wykładów pani doktor dotyczących fenomenu głodówki, a także zdrowego życia i odżywiania, leczenia żywieniem.
Gimnastykę poranną i wieczorne ćwiczenia relaksacyjne z elementami automasażu, prowadził Jerzy Niczyporuk, a w drugim terminie - majowym Mateusz Wiszniewski.
Zajęcia z shiatsu, a także gotowania makrobiotycznego po polsku prowadzone przez mistrza kuchni Stefana Poprawę cieszyły się wielkim powodzeniem.
Na własnej skórze przekonaliśmy się, że aby głodówka była pożyteczna dla organizmu, należy, po pierwsze, zaakceptować niedogodności, które ze sobą niesie, a po drugie zająć się słuchaniem własnego organizmu. Bo przy uważnym słuchaniu można wiele się dowiedzieć na przyszłość.
Na następną głodówkę zapraszamy za rok.
A oto wypowiedzi uczestników:
Irena z Zabrza : To trzecia moja głodówka, która tak jak i te wcześniejsze wynikła z potrzeby mojego organizmu. Po pierwszych bardzo dobrze się czułam, poprawiła mi się odporność organizmu, mniej chorowałam, poczułam też coś w rodzaju oczyszczenia umysłu. Wiele rzeczy zaczęło mi wychodzić, podjęłam nowe wyzwania, tak wiec czas pogłodówkowy był zawsze dla mnie okresem miłych niespodzianek. Głodówkę za każdym razem przechodziłam inaczej, pierwsza była najcięższa, bowiem organizm oczyszczał się ze wszystkich nazbieranych przez lata toksyn, druga już była lżejsza, miałam mało dokuczliwych dolegliwości, ale ta teraz była zupełnie inna. Podczas poprzednich wyostrzały mi się jedynie zmysły, teraz odczuwałam stany wizyjne. Gdy zamknęłam oczy przewijały mi się różne obrazy. Uważam, że głodówka to świetna metoda, aby poradzić sobie ze wszelkimi problemami, zarówno zdrowotnymi jak i innymi.
Neli z Gdyni : Na głodówkę zdecydowałam się już po raz trzeci. Pierwszą swoją głodówkę przeprowadziłam samodzielnie już wiele lat temu i - o dziwo - nie miałam żadnych przykrych dolegliwości. W ubiegłym roku zdecydowałam się na drugą i znów w trakcie głodowania czułam się świetnie, poczułam też wielki przypływ energii po głodówce. Na własnej skórze odczułam więc uzdrawiającą moc głodówki. Przy tej pierwszej, wiele lat temu głównym moim celem było oczyszczenie organizmu z gromadzonych przez lata toksyn. Teraz też kierowała mną podobna chęć. Przebyłam wszelkie kryzysy, które należy przeżyć, a więc: po czwartym dniu duże osłabienie, później polepszenie kondycji i siódmy dzień znów kryzysowy. Od kilku lat bacznie obserwuję mój organizm, założyłam sobie program corocznego jego oczyszczania, a także pójście w kierunku zdrowszej diety, bowiem bardzo zainspirowały mnie wykłady pani doktor.
Erwin z Sopotu: Zaczęło się od zawału. Po zawale zużyłem całą baterię leków, aby prędzej wyjść z choroby, bowiem nadal „musiałem” załatwiać pilnie jakieś sprawy. Przełomowym zdarzeniem była dla mnie pewna podróż. Otóż, wsiadłem do pociągu z zamiarem załatwienia właśnie jakiejś bardzo pilnej sprawy i dojechałem na bocznicę. Przespałem moją stację z ogólnego przemęczenia. Tam też na tej bocznicy obiecałem sobie – żadnych więcej leków, żadnego chorowania. Wróciłem do domu i zacząłem głodówkę. Było to w latach osiemdziesiątych, a ja miałem wówczas 47 lat. Już wtedy była bibuła o głodówkach – jakieś skrypty odbijane na ksero, jakieś ręcznie przepisywane książki rosyjskich autorów. Pomyślałem wówczas, że albo przeżyję, albo zejdę z tego świata. Zacząłem od kilkudniowych głodówek, a doszedłem do 30-dniowej. Robiłem je co roku. Obecnie mam 72 lata, czuję się świetnie i nie mam żadnych dolegliwości.
REMINISCENCJA Z MAJÓWKI
Czyli z przymrużeniem oka z Zofią Tyszkiewicz.
Hurra, nareszcie jest majówka,
Choć w tytule jej głodówka,
Jadę jako obserwator
Co wy, mili moi, na to?
– Skąd ten pomysł? – zapytacie
– Zaraz powiem, Elkę znacie
To ona mnie namówiła
Turnus w Łebie wykupiła.
Przeczytała raz w gazecie
O uzdrawiającej diecie
Co odchudza i oczyszcza,
A zwie się makrobiotyczna.
Nie do końca przekonana
Niemniej szybko spakowana
Wraz ze swymi znajomymi
Ruszam w drogę, moi mili.
Trasa długa. Od Warszawy
Pięćset kilometrów mamy.
Deszcz nam towarzyszy stale,
Nawet w Łebie nie ustaje.
Mimo tego już na mecie
Zbiera grupa się w komplecie.
– Ci co będą głodować,
I co będą obserwować.
Jak się wkrótce okazało
Towarzystwo się zjechało
Z całej Polski. Nie do wiary
Ilu wegetarian mamy.
Wyznać muszę, zaraz szczerze,
Ja, jak mięsożerne zwierzę
Lubię mięso – stek, kotlety
– W tym mój problem tkwi, niestety
Mój, czy tylko? Zobaczymy.
Pewnie zdradzą się dziewczyny.
Póki co, jest mała wpadka
Niedogrzana ta Fregatka
Winna temu jest pogoda
– Zimno i deszczowo. Szkoda.
Program musiał ulec zmianie,
Bo dla części głodowanie
Było trudne, niewskazane.
Wyjechały zatem panie
Lub zrezygnowały z głodu.
Większość jednak, mimo chłodu,
Pozostała i ucztuje.
Tu powinnam dostać dwóję,
Bo o panach zapomniałam,
A ich grupa jest niemała
I co ważne – nie odstawa!
Czemu uczta? Czy to wiemy
Ile dobra z niej bierzemy
I dla duszy i dla ciała
I jak będzie nas wspierała
Przez najbliższe dni, miesiące,
Może życie? To kuszące!
Pewnie odpowiecie, mili,
Że to dla was nie nowiny.
Wy to przecież dobrze wiecie,
Bo w Wegetariańskim Świecie
Piszą o tym od lat wielu.
Ja, niestety, byłam w cieniu,
Ściślej w tyle. Ignorantka.
Od dziś trwa z naturą randka.
Poprzez dietę, gimnastykę
I hawajską cud muzykę
Zgłębiam siebie, łapię siły
– Opuściły mnie toksyny.
Pani doktor Romanowska
Pełna werwy i radosna,
Ciągle w grupie, zawsze z nami,
Raczy wielu z nas ziołami,
Ciepłym słowem, dobrą radą
I wykłada z dużą swadą.
Kto nie słuchał, niech żałuje,
Ja naprawdę nie żartuję.
– Mało komu się udaje
Z takim znawstwem oddać sprawę.
Ot, chociażby pierwszy z brzegu
Ważny temat o żywieniu
Co nam zapamiętać trzeba?
Z mlekiem jest największa bieda!
Pokarm tylko dla oseska
Później u każdego dziecka
I każdego dorosłego
Mleko robi wiele złego.
Dziewięćdziesiąt procent diety
– Pewnie westchnie ktoś „o rety”,
To roślinne są produkty
W tym warzywa oraz frukty,
Które rosną obok ciebie.
A banana niech nikt nie je.
Ziarna jedz nieoczyszczone,
Jak pieczywo – to razowe,
Różne kasze, w tym jaglaną
– Przy infekcjach zalecaną.
Jako napój tylko woda,
W niej jest życie, w niej ochłoda.
Żadnych soków, oranżady,
Odstaw ciasta i pomady.
Spytasz, jak żyć bez słodkiego?
Znajdziesz wyjście, mój kolego.
Zamiast cukru, który szkodzi
Jedz owoce – są jak miodzik.
Można świeże lub suszone,
Oby tylko nie mrożone.
Niepotrzebna ci lodówka,
Zbędna też mikrofalówka.
Jedz spokojnie, nie popijaj
Zwilży pokarm własna ślina.
Jeszcze jedna informacja
To ta, mili, że kolacja
Musi być o 5 p.m.
– Kto je później, tego kijem.
Taki wykład – dla mnie prima
Teraz tylko dyscyplina.
Walcz ze stresem, emocjami,
Ciesz się życiem, sukcesami.
Pani doktor, dziękujemy
Znów za roczek przyjedziemy.
Gotowanie, gotowanie,
Bez proporcji – próżne grzanie
I bez serca – marna próba
Wtedy także się nie uda.
A czy zgodnie z zasadami
Będą nas tu odżywiali?
Retoryczne to pytanie.
Tu Stefana jest zadanie
Jemu wpadka się nie zdarzy
Nikt tak dobrze nie uwarzy!
Zupka, musli, suróweczki
Ciemny chlebuś, nie bułeczki,
Bigosiki, pasty, kremy,
Kasze – my to wszystko jemy
Z apetytem, ponad miarę.
Ja nie chudnę prawie wcale!
Fakt, w obżarstwie jest przyczyna
– Moja wina, moja wina.
Nieuważne zachowanie,
Już słyszałam – jedz z umiarem,
Nic ci nie da żadna szkoła,
Gdy nawali twoja wola.
Jest na szczęście gimnastyka
Gdzie podskoczysz, gdzie pofikasz,
Gdzie napełnisz się energią,
Jak to mówią – pełną gębą.
Ćwiczysz z rana i wieczorem,
Obejmuje cię nadzorem
Sam Mateusz – postać znana
W ruchu ciała rozkochana.
Obok tego masz spacery,
Gdy ochota – są rowery,
Kto odważny – sauna stoi.
Mnie od sauny głowa boli.
Żadna to antyreklama
Powiem raczej – prawda stara.
Bo co dobre dla jednego
Może złym być dla drugiego.
Teraz kończę już pisanie,
Ale zanim tak się stanie
Chcę Agnieszce podziękować
I w strapieniu poratować.
Wspieraj nadal ruch – wszak zdrowy
Zagubionym wskazuj drogę
Z twojej wiedzy – nasza radość
Dziękujemy ci za całość.
Zofia Tyszkiewicz
Łeba 05.05.2006r.
PRACA Z CIAŁEM
Jak osiągać wewnętrzny spokój, jak rozwijać się osiągając wewnętrzną wolność? Impresje po głodówce.
Człowiek jest mikrokosmosem.
W naszych organizmach odnaleźć można zapisaną historię rozwoju życia. Bardzo czytelnym odbiciem psychiki jest mowa ciała. Po sposobie poruszania się łatwo możemy poznać czy ktoś jest smutny, czy radosny. Wpływ na stosunek do świata (stan umysłu) mają nasze nabyte przekonania. Z własnymi ograniczającymi przekonaniami możemy pracować pod warunkiem, że zdobędziemy się na wysiłek własnej oceny.
Przez wiele lat praktyki terapeutycznej przekonałem się, że stanowiące problem wzorce są zapisane w ciele w formie blokad (napiętych mięśni, ograniczeń plastyczności w stawach i ścięgnach).
Kompleksy i stres powodują napięcia i stwardnienia mięśni szkieletowych (szczególnie w okolicach ramion, bioder i przy kręgosłupie). Można je wyczuć i relaksować przy gimnastyce przez przeciąganie się z uciskiem palcami np. w okolicach szyi i barku (napięcia związane z poczuciem odpowiedzialności za rzeczy na które nie mamy wpływu). Chroniczne napięcia uciskają nerwy i naczynia powodując blokady energetyczne. Pierwszym objawem takiej blokady może być mrowienie, kolejnym – ograniczenie ruchu (wada postawy), pogorszenie sytuacji narządów wewnętrznych i ból. Mowa ciała wyraża taki stan brakiem gracji w poruszaniu się. Dolegliwości wewnętrzne znajdują odbicie na stopach przez uaktywnienie punktów refleksyjnych (zakończenia meridianów). Masaż stóp relaksuje cały organizm i pokazuje gdzie należy szukać blokady. Wysiłek włożony w przywrócenie harmonii w ciele nie tylko służy rozwiązywaniu naszych problemów, ale oddziałuje też na innych.
Każdy czuje się lepiej w towarzystwie ludzi pogodnych i radosnych. Nie mamy wpływu na to co odziedziczyliśmy po przodkach, ale na pewno nie musimy przekazywać niechcianych wzorców następnym pokoleniom.
Mowa ciała odzwierciedla psychikę, pracując świadomie z ciałem zmieniamy więc niepożądane wzorce zachowania.
Dobrą metodą pracy z blokadami są odpowiednio dobrane ćwiczenia gimnastyczne (wykonywane starannie, z pogłębionym oddechem) – również lekka praca fizyczna wykonywana bez pośpiechu, taniec (szczególnie spontaniczny – ekspresyjny, gdzie pozwalamy sobie na wykonywanie miękkich, kocich ruchów delektując się cielesnością i szybkich zrzucających ciężary życia), spacery (bez pośpiechu, z pogodnym umysłem w kontakcie z przyrodą). Profesjonalny masaż leczniczy pomoże odnaleźć i uwolnić blokady w ciele.
Dobra dieta odpowiedni tryb życia i praca z ciałem to recepta na zdrowie.
Pracując z ciałem i umysłem nie można zapomnieć o duchowym wymiarze naszej egzystencji. Spędzanie czasu wolnego na łonie przyrody, związki z ludźmi wyznającymi podobne wartości, wyrażanie emocji i intuicji (przeczuć, wrażeń, głosu serca) jest niezmiernie istotne w dzisiejszych, zdominowanych przez intelekt i sprawy materialne czasach.
Człowiek myślący o zdrowiu i rozwoju osobistym nie może sobie pozwolić na bierne oglądanie telewizji. Relaksacja połączona z podprogowo migającym obrazem jest seansem w płytkiej hipnozie, gdzie sugestie zapadają w podświadomość kształtując nasze przekonania. Zaburzona zostaje również funkcja hormonalna – podświadomość nie wie, że sceny grozy, przemocy są iluzją i reaguje podobnie jakby to działo się naprawdę.
Tak jak zmiana świadomości idzie w parze ze zmianą diety, tak zmiana wzorców zachowania związana jest z pracą z ciałem. Uwalniając się z kolein przyzwyczajeń łatwiej obrać wymarzony kierunek, łatwiej realizować marzenia. W miejsce uwolnionej emocjonalnej pamięci mięśniowej w trakcie masażu, ćwiczeń, spaceru możemy wpisać – wizualizując nowy program zgodny z pragnieniami. Do uwalniania blokad w ciele i programowania wzorców pożądanych szczególnie dobry jest masaż polinezyjski. Wykonywany w tańcu pełen gracji i płynności nie jest trudny do nauczenia się i przynosi korzyści nie tylko masowanemu ale i osobie wykonującej taki masaż. Wymaga zaangażowania całego ciała i utrzymywania koncentracji na pozytywnej wibracji.
Tej wiosny na leczniczej głodówce Wegetariańskiego Świata pracowaliśmy tą metodą (ćwiczyliśmy tańce i masaże lomi lomi).
Był to dobry czas. Koncentracja na rzeczach najważniejszych: zdrowie, pogoda ducha, bycie z przyrodą. Korzystajmy z lata, zadbajmy również o nasze ciała – najważniejsze narzędzie naszej pracy.
Jerzy Niczyporuk
Jerzy Niczyporuk od pięciu lat prowadzi Fundację Eko-rozwoju FER, promującą działalność ekologiczną w rolnictwie, szkolnictwie i samorządach. Od ponad 10 lat prowadzi szkołę Masażu i Terapii Naturalnych rozpowszechniającą naturalne metody leczenia z wykorzystaniem oryginalnych technik etnicznych, szczególnie Indian. Jest absolwentem filozofii przyrody KUL i fizyki na UJ.
|
|