Wychodzenie z głodówki oraz kilka uwag o odżywianiu po głodówce
Głodówka obok korzyści doraźnych – rewitalizacji i odnowy organizmu na wiosnę - daje nam także korzyść długofalową, jaką jest możliwość (jeśli mamy wolę, aby to zrobić) zmiany sposobu odżywiania.
Po jej przebyciu organizm tak jakby „zapomina” o swoich przyzwyczajeniach dotyczących nadmiernego solenia, mocnych smaków wzmaganych glutaminianem sodu, smażenin. Możemy pozbyć się także różnego rodzaju nałogów, na przykład nadmiernego, kompulsywnego spożywania cukru, picia kawy, palenia papierosów, picia alkoholu i tak dalej.
Głodówka jest dla nas szansą na zmianę. Organizm jeszcze przez kilka tygodni będzie preferował np: delikatne warzywa ugotowane na parze, na które przed głodówką nawet nie chcieliśmy spojrzeć, niesłone zupki warzywne, spokojnie przejdziemy obok cukierni czy budki z lodami. Dopiero sytuacje towarzyskie kreujące menu ciastkowo-kawowe mogą powodować zejście z diety i powolne przyzwyczajanie organizmu do swoich starych „przyjemności”. Ale decyzja należy od naszego świadomego myślenia, a nie od przyzwyczajeń smakowych.
Wychodzenie z głodówki rządzi się kilkoma podstawowymi regułami.
Podstawową sprawą jest czas wychodzenia. Wychodzimy z głodówki tyle czasu, ile trwała głodówka.
W czasie wychodzenia z głodówki nie jemy pewnych produktów. Należy do nich - przede wszystkim - sól, której nie spożywamy przez cały czas wychodzenia. Organizm nie tak szybko po odstawieniu soli od nowa się do niej przyzwyczaja.
Sól i tłuszcze są najmniej pożądanymi substancjami w czasie wychodzenia z głodówki, których spożycie w tym czasie może stworzyć niebezpieczne sytuacje. Sól – nawet niewielka jej ilość w kromce chleba – może spowodować obrzęki, a także podniesienie ciśnienia. W ogóle, ludzie z nadciśnieniem nie powinni spożywać dużo soli, a najlepiej poważnie ją zredukować. Po głodówce jest to możliwe, organizm nie domaga się słonych potraw i z powodzeniem możemy je w naszej pogłodówkowej diecie omijać.
Następnymi pokarmami, które powinny być odstawione w czasie wychodzenia, są dania wysokobiałkowe czyli nabiał: sery, mleko i przetwory mleczne, np jogurty, jaja, a także warzywa strączkowe, orzechy, migdały, sezam. Są to pokarmy zbyt obciążające dla przewodu pokarmowego.
Oprócz białka nie powinniśmy spożywać tłuszczy w żadnej postaci.
Posiłki nie powinny być obfite, w związku z tym, że żołądek bezpośrednio po głodówce jest obkurczony, więc nie może przyjmować posiłków, jakie zwyczajowo jadaliśmy przed głodówką. Jeżeli tej reguły nie będziemy przestrzegać, to może to doprowadzić do bólów brzucha, czy niedrożności jelit. Niedrożność jelit w tym czasie może być stanem zagrożenia życia.
Po 9-dniowej głodówce przez 3 dni jemy tylko pokarmy płynne. A jeżeli ktoś planuje dłuższą głodówkę np: 2-3 tygodnie to zaleca się nieco wydłużyć czas na diecie płynnej do 4-5dni. Natomiast jeżeli ktoś przeszedł krótszą głodówkę, to czas spożywania tylko płynów można skrócić do 1-2dni.
To co będzie naszym pierwszym pokarmem zależy od naszego samopoczucia, temperatury na zewnątrz i naszego „smaku”. Do wyboru mamy wywar z warzyw lub rozcieńczony sok wyciśnięty z grejpfruta, czyli coś ciepłego lub kwaśnego.
Jeśli przeważa pierwsza „ciepła” opcja, czyli chęć dogrzania się, bo jesteśmy po głodówce przemarznięci, a aura na dworze jest chłodna to wówczas wychodzimy na warzywnych wywarach. Sporządza się je następująco: do wrzątku wrzucamy drobno pokrojone warzywa: buraka, selera, marchew, pora, pietruszkę, brokuła, kalafiora, pomidora. Niekoniecznie wszystkie razem, można pierwsze wywary sporządzać tylko z marchewki, pietruszki, selera i pora. Ważne jest, aby nie kupować warzyw np pomidorów z warzywniaka, bo mogą wprowadzić do wywaru zbyt dużo chemicznych dodatków. Do wywaru nie dodajemy soli! ani cukru! nie dodajemy również (przez pierwsze 3 dni) ziemniaków i czosnku. Przez pierwsze 2 dni nie jemy warzyw z bulionu – pijemy sam wywar.
Trzeciego dnia możemy z bulionem wypić także zmiksowane warzywa. Najlepiej podzielić dzień na 5 posiłków i pić wywar po szklance (to ilość statystyczna – niektórym wystarcza pół szklanki, a niektórzy piją ponad szklankę) na jeden posiłek. Jeżeli trudno pierwszego dnia na raz wypić całą szklankę bulionu, można ją pić z przerwami przez dłuższy czas.
Wychodzić z głodówki „na kwaśno” można także na soku grejpfrutowym. Ma to tą dobrą stronę, że żołądek szybciej wdraża się do pracy, niż przy wychodzeniu na mdłym bulionie, a także sok grejpfrutowy (a także pestki, z których wyciąg leczy przeziębienia i usuwa pasożyty z przewodu pokarmowego) ma właściwości przeciwgrzybicze i antybakteryjne. Tak więc przedłuża leczniczy aspekt głodówki. Złą stroną wychodzenia na soku może być wyziębienie organizmu po głodówce, co się często zdarza. Nie zalecamy w pierwszych dwóch dniach picia soków z marchewki, która ma wysoki indeks glikemiczny, który może powodować w tym newralgicznym czasie pewne zaburzenia w gospodarce cukrowej. Można też wychodzić pijąc przez pierwszą część dnia sok, a później wywar, albo też odwrotnie. Pierwszego dnia wychodzenia sok rozcieńczamy w proporcji: ¼ części soku i rozcieńczamy ¾ ciepłej wody. Następnego dnia już proporcję odwracamy, a trzeciego dnia nie rozcieńczamy już soku. Należy uważać, aby w pierwszym dniu nie połykać malutkich kawałków owocu, bowiem żołądek jest jeszcze niesprawny i te kawałeczki przechodzą do jelit, które mogą histerycznie reagować. Uwaga! Nie może to by być sok z kartonu, który – jak wiadomo – ma niewiele wspólnego z nazwą sok. Sok powinien być też świeżo wyciśnięty, taki ma najwięcej witamin. Najlepiej byłoby zakupić owoce w sklepie ze zdrową żywnością, aby były one produkowane bez chemii rolnej i nie konserwowane na przejazd. Sok (lub rozcieńczony sok) pijemy również 5 razy dziennie po szklance. Tak jak śniadanie, drugie śniadanie, obiad, podwieczorek i kolację.
Bardzo ważne jest, aby każdy łyczek wywaru lub soku dokładnie wymieszać w buzi ze śliną tak jakby gryźć pokarm. Pokarm powinien być dokładnie przemieszany ze śliną, wówczas można go dopiero połknąć.
I tak dochodzimy do czwartego dnia wychodzenia z głodówki, kiedy to już możemy zjeść co nieco stałego pokarmu. Tak więc, oprócz warzyw z wywaru można zjeść miąższ z grejpfruta, jabłko surowe lub ugotowane/upieczone, pomidora, ugotować kalafiora lub brokuła i ogólnie można (oczywiście w małych ilościach) podjeść na surowo lub ugotować na parze warzywa np. z włoszczyzny. I tu znowu uwaga! Nie kupować straganowych nowalijek, które są bardzo skażone chemią.
W następnym piątym dniu wychodzenia z głodówki możemy do naszego menu dołożyć ziemniaka (gotowanego), ryż, kaszę jaglaną, płatki różnych zbóż, suszone owoce (namoczone) oraz przyprawy (łagodne np.: majeranek, tymianek, czarnuszkę itp.). Powinniśmy postawić na prostotę pożywienia, a najlepiej na jeden rodzaj pożywienia (monodietę w ramach jednego posiłku) np.: rano ryż lub płatki, na obiad kasza, a na kolację jabłko. Na drugie śniadanie i podwieczorek najlepiej surowe warzywo. I oczywiście bardzo długo przeżuwać, tak aby niepogryzione kawałki, których świeżo wdrożony do pracy żołądek w pierwszych dniach po głodówce nie jest w stanie strawić, nie drażniły również delikatnych, rozpoczynających pracę jelit.
Piątego dnia nie powinniśmy jeść jeszcze masła, ani żadnego innego tłuszczu, ani soli i cukru.
Szóstego dnia, a także siódmego-ósmego-dziewiątego dnia generalnie jemy to co w piątym dniu, z taką różnicą, że możemy sobie komponować, zwiększać objętościowo, spożywać makaron (bezjajeczny) oraz pieczywo bez soli.
Dziewiątego dnia wychodzenia z głodówki można powoli rozszerzać swoją dietę. Możemy dołożyć tłuszcz, białko oraz troszkę soli.
Bardzo ważne jest, aby nie najadać się do tzw „ciężkiego żołądka”, odchodzić od posiłku nie przejedzonym.
Jeśli będziemy jeść do syta szybko rozepchniemy sobie żołądek. A przecież, aby żołądek dobrze pracował, aby treść pokarmowa mogła się dobrze trawić powinien mieć trochę wolnej przestrzeni. Dokładne żucie jest tu też bardzo ważne. Pokarm dobrze wymieszamy ze śliną, w której są enzymy trawienne jest już trawiony w jamie ustnej, tam rozpoczyna się pierwszy etap trawienia. Żucie pokarmu powoduje stymulowanie ślinianek, przez co również pobudza procesy trawienia. Nie dotyczy to jednak żucia gumy do żucia. W ten sposób oszukujemy organizm, który przygotowuje się do pracy, a pokarmu nie ma! Bardzo niekorzystnie wpływa to na proces trawienia, poza tym guma ma za dużo cukru, słodzików i różnych innych sztucznych substancji.
W czasie wychodzenia z głodówki (a dotyczy to także późniejszego czasu) nie powinniśmy jeść po 18 wieczorem, ponieważ między 18 a 6 rano organizm powinien odpocząć od trawienia.
Nasz dobowy zegar biologiczny jest tak nastawiony, że najwydajniej organy trawienne działają w godzinach rannych i wówczas należy jeść obfitsze i jeśli już musimy to ciężkostrawne pokarmy.
Z tego też powodu nasz pierwszy posiłek po głodówce powinien być zjedzony rano. Zgodnie z maksymą: śniadanie zjedz sam, obiadem podziej się z przyjacielem, a kolację pozostaw wrogom.
Końcowe zalecenia.
Bardo ważne jest, abyśmy w czasie wychodzenia z głodówki nie używali kuchenek mikrofalowych, ponieważ mikrofale niszczą strukturę molekularną pożywienia, niszczą energetykę żywności, co ogólnie rzecz biorąc jest niezdrowe.
Dbajmy o to, aby warzywa gotować krótko, wrzucać je na wrzątek, gotować pod przykryciem, ponieważ długie gotowanie i światło zabija witaminy. Również długie pozostawianie rozdrobnionych warzyw, czy soków, szczególnie na słońcu powoduje spadek w nich życiodajnych witamin. Jak najbardziej wskazane jest gotowanie na parze. Ogólnie warzywa lepiej szorować i myć, niż obierać ponieważ najwięcej witamin jest pod skórką. Unikajmy odgrzewania potraw, najlepiej gotujmy na świeżo.
Unikajmy potraw UHT, smażonych, czy wędzonych – są ciężkostrawne i niezbyt zdrowe. Nie powinniśmy również kupować żywności konserwowanej promieniowaniem, a także nowalijek ciężkich od chemii rolnej.
Najlepiej jest jeść posiłki proste bazujące na 3-4 rodzajach produktów.
No i do zobaczenia na głodówce w następną wiosnę.
opracowała: Agnieszka Olędzka
ZALECENIA dla głodówkowiczów na czas pogłodówkowy
podane przez panią doktor Annę Romanowską
Człowiek jest istotą wszystkożerną. Jednak budowa naszych jelit i skład fizjologicznych wydzielin gruczołów trawiennych znacznie bardziej przypominają przewód pokarmowy roślinożerców niż drapieżników.
Najzdrowsza dieta to taka, w której produkty roślinne stanowią nie mniej
niż 90%.
Człowiek jest ssakiem i tak jak wszystkie ssaki potrzebuje mleka tylko w okresie oseskowym. Jest to wtedy mleko jego matki. Picie mleka krowiego, koziego, owczego, a także jedzenie jego przetworów (sery, kefir, jogurt) jest szkodliwe i ma wiele poważnych dla zdrowia konsekwencji.
Im mniej przetworzona żywność, tym lepiej służy zdrowiu. Unikamy oczyszczonego ziarna (biała mąka i to, co z niej wyprodukowano; biały ryż, kasza manna), produktów rafinowanych, konserwowanych, mrożonych. Codziennie jemy ogólnie dostępne warzywa, razowe pieczywo, kasze (jaglana, gryczana, jęczmienna, kukurydziana), płatki zbożowe (owsiane, jęczmienne, pszenne, żytnie), ciemny ryż. Zamiast soków – owoce. Najlepszym napojem jest woda.
Cukier jest niszczącą organizm używką. Potrzebę słodkiego smaku można zaspokoić owocami, głównie suszonymi, powidełkami bez cukru, zdrowymi domowymi wypiekami.
Fizjologia przewodu pokarmowego implikuje sposób jedzenia:
– jemy posiłki w regularnych odstępach nie mniejszych niż 3 godziny;
– żujemy długo, starannie, bez popijania w trakcie posiłku;
– nie przepełniamy żołądka; zdrowo skończyć posiłek przed doznaniem uczucia pełnej sytości;
– ostatni posiłek jemy około godziny 17-ej.
Zalecana proporcja spożycia białek, tłuszczów i węglowodanów:
75-80% kalorii z węglowodanów
10% kalorii z białka
10-15% kalorii z tłuszczów.
Człowiek jest istotą przystosowaną do dziennego trybu życia. Żyjąc zgodnie z rytmem dnia i nocy pozostajemy w harmonii z tym przystosowaniem. Wstajemy po wschodzie słońca, kładziemy się, gdy robi się ciemno, a zimą najlepiej około 21-ej.
Jedząc zgodnie z porą roku i panującym klimatem – wspieramy zdrowie.
Latem jemy więcej surowych, soczystych, ochładzających produktów.
W chłodnej porze roku podstawą zdrowej diety są produkty gotowane.
Przez cały rok jemy głównie te rośliny, które wyrosły w naszej strefie klimatycznej.
opracowała: Agnieszka Olędzka
|
|